naprzeciwko parkingu widać było blask reflektorów.

  • Edward

naprzeciwko parkingu widać było blask reflektorów.

22 April 2021 by Edward

Uświadomiła sobie, że ta droga odwrotu została odcięta, i to ją trochę podłamało. Zerkając przez rolety, rozpoznała mercedesa ojca. Wóz zatrzymał się blisko ogrodzenia. Nie! Co on tutaj robi? Przecież Lydia powiedziała, że całą noc będzie poza miastem. Mimo zdenerwowania Shelby zrozumiała, że musi zaryzykować i uciekać frontowymi drzwiami, bo inaczej czeka ją konfrontacja z ojcem. I wtedy ktoś przekręcił gałkę w drzwiach naprzeciwko, a potem rozległo się stanowcze pukanie. A więc sędzia nie przyjechał tu tylko po to, żeby coś zabrać albo przeprowadzić późną rozmowę telefoniczną czy popracować w ciszy. Nie, on tu się z kimś umówił. To nie była dobra pora na grę w otwarte karty. Niewiele myśląc, Shelby schowała się do dużej szafy i przycisnęła drogocenną teczkę do piersi. W szafie było ciasno. Prawie dotykała ramionami półek z papierami i artykułami biurowymi, a temperatura sięgała chyba miliona stopni. Pot ściekał jej po czole, kiedy usłyszała, że ktoś otwiera tylne drzwi. - Co jest, do pioruna? - zabrzmiał tubalny głos ojca. - Wynalazek przygłupa. - Ktoś minął recepcję, stawiając ciężkie, nierówne kroki, w odpowiedzi na walenie do drzwi. Shelby usłyszała szczęk otwieranych zamków, a potem zobaczyła światło pod drzwiami. - A więc przyjechałeś. - Czekałem na pana. Nevada? O Boże. Nevada umówił się na spotkanie z jej ojcem? Shelby nie mogła i nie chciała w to uwierzyć. - O czym chciał pan ze mną rozmawiać? - zapytał Nevada. - Nie wchodziłeś jeszcze do środka? Chwila ciszy. - Drzwi były zamknięte na klucz, sędzio. Właśnie mnie pan wpuścił. Przez moment obaj milczeli. 171 - Nie widziałeś, żeby ktoś wchodził albo wychodził? - Dopiero przyjechałem. Shelby umierała w sensie psychicznym. Jej ojciec jakimś sposobem zorientował się, że ona gdzieś tu jest. - Cholerna Etta - burknął sędzia. - Nie ma dość rozumu, żeby zamknąć te przeklęte tylne drzwi na klucz albo włączyć głupi alarm. Po co mieć system ochrony, jeśli się go nawet nie włącza? Serce Shelby łomotało. Spocone dłonie swędziały. W każdej chwili ojciec mógł otworzyć drzwi szafy, włączyć światło i ją zdemaskować. No i co z tego? Włamanie jest niczym w porównaniu z jego przestępstwami: fałszowaniem kartotek, oszustwem, kidnapingiem i tego typu rzeczami. - No, więc o czym chciał pan ze mną porozmawiać? - ponowił pytanie Nevada. - Wspominał pan coś o Shelby i McCallumie. O Boże. Shelby zacisnęła szczęki tak mocno, że aż poczuła ból. - Wejdź do mojego biura. Tam można usiąść. Nie! Jeśli się przeniosą, nie będzie ich słyszała. Niestety, oddalające się kroki uprzytomniły jej, że tak się właśnie stało. To była jej szansa ucieczki. Zaczekała parę sekund, a potem uchyliła drzwi szafy. W pomieszczeniu było bardzo jasno. Biurko Etty Parsons, na którym stał wazon ze stokrotkami i zdjęcia jej wnuków, świecił się jak choinka bożonarodzeniowa. Shelby zerknęła przez szczelinę w drzwiach i zobaczyła tył głowy i barki Nevady. Naprzeciwko niego siedział sędzia. Miał doskonały widok na recepcję. Była zatem uwięziona w pułapce, chyba że postanowi się ujawnić. - Wiem, że wsadziłeś McCalluma do więzienia - oznajmił sędzia zaskakująco wyraźnym głosem. Serce Shelby na moment przestało bić. - Dowody wskazywały na jego winę. - Czyżby? A co tam, to przecież nie ma znaczenia, prawda? Obaj wiemy, że dostał to, na co zasłużył. - On zabił Estevana. - Na pewno? - Długa cisza. Shelby pociła się jak mysz. Zauważyła, że żyły na karku Nevady nabrzmiewają. - Tego nie wiemy, ale wiemy, że zgwałcił Shelby, i za to dostał to, co mu się należało. Albo i więcej. O co właściwie chodzi? Shelby miętosiła teczkę w palcach. - Właśnie dlatego wsadziłeś McCalluma. Dowiedziałeś się o gwałcie i wdałeś się w bójkę z nim. Obaj wylądowaliście w szpitalu i kosztowało cię to częściową utratę wzroku. Ale to ci nie wystarczyło. W nocy morderstwa Estevana jakoś udało ci się wykombinować, że Ross będzie w twoim wozie, a ty stwierdzisz, że wóz został skradziony. Zaginął twój pistolet. Estevana zastrzelono z broni tego samego modelu i kalibru.

Posted in: Bez kategorii Tagged: aktorka ewa kasprzyk, agnieszka chylińska ma raka, pranie butów w pralce,

Najczęściej czytane:

eena powiedziała to takim bladym i obojętnym głosem, jakby objaśniała mi, gdzie mogę znaleźć beczkę w piwnicy z marynowanymi jabłkami. ...

- To wszystko? - speszyłam się. - A zaklęcie? A siła potrzebna do obrzędu? Czy Krąg może się sam aktywować? W żadnym wypadku, bezapelacyjnie oświadczał Mistrz na wykładach magii praktycznej. Bez czarnych kogutów, wierzgających dziewic lub chociażby zwykłej Wiedźmie Kręgi pozostawały bezkształtnymi rysunkami. Od momentu aktywacji mogły pracować nawet latami i rozrastać się, jak dziury w roboczych butach, pobierając energię z różnych stron kręgu.! - Jeżeli jesteś prawdziwą strażniczką, to źródło jest w tobie. -- Lereena jak dawniej stała obok, lecz Rolar milczał - widocznie, przepisami na nie pozwalały. -- Trzeba tylko go tylko uwolnić. ... [Read more...]

jej się dostać pół etatu w klubie, a resztę dnia poświęcała

takim klientom jak Elaine, którzy mogli trenować w ciągu dnia, kiedy Danny przebywał w swoim żłobku. ... [Read more...]

.. przykro było z was poznać. -- otworzyłam drzwi, przepuściłam wilka naprzód i wyszłam w ślad za nim, nie zrobiwszy nawet aluzji na ironiczny ukłon. Nie w moich przyzwyczajeniach odpowiadać lubieżnością na nie ukryte chamstwo. Spierać się z Władczynią mi też się nie chciało. Tym bardziej budować głośne przypuszczenia, dlaczego Straże nie zauważyli nas. ...

Wydało mi się, że już znam odpowiedź. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 online.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste