braz odcienie
Kate uniosła dłoń do ust. Richard prawie nie widuje ich córki! Czując, że serce pęka jej na wiele kawałków, wyrwała mu się i pobiegła na górę. Wzięła Emmę na ręce i przez moment kołysała, żeby ją uspokoić. Dziewczynka powoli przestała płakać i zaczęła szukać smoczka. – Cicho, cii. – Kate usiadła w bujanym fotelu. – Zaraz dostaniesz jedzonko, zaraz. Podała jej butelkę, a Emma pewnie chwyciła smoczek w małe usteczka i zaczęła tak ssać, jakby nic nie jadła od paru dni. Po kilku minutach Kate uniosła głowę i dostrzegła Richarda. Stał w drzwiach z tak zagubioną miną, że zrobiło jej się go żal. – Co się z tobą dzieje, Richardzie? Czy nie... – Odchrząknęła, żeby przeczyścić gardło. – Czy nie cieszysz się z małej? Czy wolałbyś, żeby...? Nie mogła dokończyć pytania. Panicznie bała się odpowiedzi. – Żebyśmy jej nie mieli? – dokończył za nią. – Właśnie. Spojrzał pod nogi, a potem znowu na nią. – Nie, nie... Muszę się tylko przyzwyczaić. – Wziął głęboki oddech. – Tyle że ty ciągle zajmujesz się dzieckiem, a ja ci tylko przeszkadzam. – To dlatego, że nie próbujesz się do niej zbliżyć. Gdybyś spędził z Emmą choć parę chwil, od razu poczułbyś się lepiej. Stałbyś się częścią naszego życia. – Tak, wiem. – Przeciągnął dłonią po twarzy. – Miałem ostatnio sporo pracy w kancelarii, a poza tym te wybory... – Zaklął cicho. – Przepraszam, Kate. Wiesz, że nie lubię zmian, a ta była szczególnie duża. Zaśmiała się, słysząc te słowa. Miał rację. Zmiana była ogromna, a on był z natury konserwatywny. Na pewno dojdzie do siebie. Potrzebuje tylko trochę czasu. Podszedł do fotela i przyklęknął przy nich. – Jesteście naprawdę wspaniałe. – Ucałował najpierw Emmę, a potem żonę. – Niedługo będzie lepiej. Wynajmę kogoś, żeby mi pomógł w prowadzeniu kampanii. Przyzwyczaję się. – Uniósł się nieco, żeby spojrzeć jej w oczy. – Tylko nie przestawaj mnie kochać. Nawet gdybym zachowywał się jak ostatni idiota. Uśmiechnęła się do niego przez łzy. – Dobrze, nawet wtedy. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY Richard siedział w bujanym fotelu i patrzył na kołyskę jeszcze długo po tym, jak Emma zasnęła, a zmęczona Kate też poszła spać. W pokoju było dosyć ciemno, świeciła się tylko maleńka lampka przy kołysce. Dziecko poruszało się co jakiś czas, ale od razu z powrotem zasypiało. Zmęczony i zniechęcony potarł brwi. Ze względu na Kate pomagał dzisiaj przy małej. Wziął ją na ręce, nakarmił, a nawet zmienił pieluchę. To znaczy próbował zmienić, ale mu się nie udało. Kate przyglądała się temu zarumieniona z radości. Emma też cieszyła się z powodu powszechnego zainteresowania. Kopała, gaworzyła i machała rączkami. A kiedy Richard ją karmił, patrzyła na niego swymi wielkimi, ufnymi oczami w kolorze nieba. Takie spojrzenie potrafiło skruszyć nawet najtwardsze serce. Ale nie jego. Co się, do diabła, z nim dzieje? Richard wstał i podszedł do łóżeczka. Przez jakiś czas wpatrywał się w małą. To moja córka, pomyślał.