nabrać, rozumiemy się? To już koniec. Umrzesz, Liwie, i to jeszcze dzisiaj.
Wściekła, ale opanowana, sprawdziła ustawienia kamery i pobiegła na górę. Tym razem zostawiła włączone światła. Kamera rejestrowała każdy ruch O1ivii. Usłyszała odgłosy z góry, a potem potężny silnik obudził się od życia. Podłoga zadrgała. Łódź ruszyła. – O Boże – szepnęła pobudzona do działania. Obeszła klatkę, sprawdziła każdy pręt, choć wiedziała, że nie da rady ich wyłamać. Nie wydostanie się stąd. Z przerażeniem myślała o swoim losie: jest skazana na śmierć z rąk psychopatki. Jej dziecko nigdy nie zobaczy świata. Ogarnął ją dławiący smutek. Umrze przed okiem kamery. Jej śmierć przejdzie do historii. Rick Bentz będzie cierpiał do końca życia. Wiedziała o tym. Wiedziała też wariatka. Już niedługo będzie po wszystkim, chyba że wydarzy się cud. Wtedy także Bentz się o tym dowie. Rozdział 38 Dentz wrócił do SoCal nakręcony kofeiną, adrenaliną i brakiem snu. To wszystko jednak tłumił strach o O1ivię. Umierał z przerażenia. Czas mijał, a on wiedział tyle samo co wcześniej, czyli nic. Fernando Valdez milczał jak zaklęty. Bentz stał po drugiej stronie weneckiego lustra i niemal rwał sobie włosy z głowy przez całe trzygodzinne przesłuchanie tego chłopaka. Hayes i Martinez zasypywali go pytaniami, sugerowali, że może mieć poważne kłopoty, ale Fernando tylko rozpierał się w krześle i chował za splecionymi ramionami. – Komu pożyczałeś samochód siostry? Srebrnego chevroleta? – pytał Martinez. – Jednej... koleżance. Ze szkoły. – Nazwisko? – Jada. Nie znam jej nazwiska. Bentz od razu pognał do innego pomieszczenia, gdzie, na swoje nieszczęście, zastał tylko Bledsoe, którego poprosił, by wyszukał kobiety o imieniu Jada notowane w policyjnych bazach danych. Tymczasem w pokoju przesłuchań Martinez odgrywała dobrą policjantkę. – Miło z twojej strony, że jej pomagasz, gdy nie ma kasy i w ogóle – mówiła. – Wydajesz się dobrym kumplem. Ale wiedziałeś, że Jada może być zamieszana w kilka morderstw? Fernando z uporem kręcił przecząco głową. – Pomagałeś jej popełnić te zbrodnie? – zapytała Martinez. W jej ciemnych oczach pojawiło się łagodniejsze światełko. – Może nawet o tym nie wiedziałeś. Może tylko gdzieś ją podwiozłeś. Nie wiedziałeś, co robi. – Wzruszyła ramionami. – W końcu ty tylko pomagałeś koleżance. – Nie zrobiłem nic złego. Nikogo nie zabiłem. Wreszcie jakaś odpowiedź. – Ej, Fernando. – Hayes trącił go łokciem. – Mamy twoje odciski palców. – Chłopak zamykał się w sobie, kiedy je pobierali. – Na pewno pokryją się z tymi, które znaleźliśmy w samochodzie. Może też z tymi z miejsc zbrodni. – Nie! Przysięgam! – Fernando odwrócił się, usiadł do nich tyłem. Znowu splótł ręce na piersi. – Nie zrobiłem nic złego. – Nikt tak nie twierdzi. – Martinez starała się go uspokoić. – Twoja siostra, twoi wykładowcy... Wszyscy wyrażają się o tobie w samych superlatywach. I dlatego myślimy, że możesz nam pomóc. Szukamy pewnej kobiety. Nazywa się Olivia Bentz. Jasne włosy, ciemne oczy. Widziałeś ją, Fernando? Bentz patrzył przez lustro i czuł, jak jego życie rozpada się na kawałki, gdy chłopak przecząco pokręcił głową. – O1ivia Bentz zaginęła – ciągnął Hayes. – I mamy powody przypuszczać, że twoja