- Zdawało mi się, że Richard obiecywał kameralną
atmosferę. - Może tak będzie. Może część z nich tylko pomaga przy rozładunku. Godzinę później Lizzie zadzwoniła do Marlow. Rozmawiała najpierw z Gilly, która zameldowała, że dzieci są zdrowe i nie mogą się już doczekać podróży. Miała wyruszyć z nimi za niecały tydzień, natomiast Christopher zamierzał przyłączyć się do rodziny w San Remo. - Jest tutaj, poczekaj chwilę - powiedziała. - Jak się ma moja gwiazda? - spytał kordialnie. - Kompletnie przerażona. - Lizzie ściszyła głos. - Nie wiem, czy ściąganie tu dzieci to dobry pomysł. Co będzie, jeśli nie wytrzymają? - Jack jest w siódmym niebie. - O niego się nie martwię, chodzi mi o Sophie. Jest jeszcze stanowczo za mała. - Sophie ma siedem lat i świetnie się adaptuje, jak wszystkie nasze dzieci. - Christopher mówił pogodnym, rzeczowym tonem. - Nie masz się czego obawiać, kochanie. - Ja tylko chcę ci uświadomić, że może zajść konieczność wycofania ich z tej trasy. - Nie będziemy niczego odwoływać. W najgorszym wypadku zatrzymam je w hotelu i urządzimy sobie wakacje tam, gdzie ty będziesz robić za niewolnicę. - No i bardzo dobrze. - Panika Lizzie nieco osłabła. - Tylko nie wiem, czy sama dam sobie radę z tym wszystkim. - Co za bzdury! Dasz radę, nawet stojąc na głowie. - Miło, że tak myślisz. - Tak właśnie jest. I rzeczywiście dała radę. Gdy tylko ludzie z telewizji się rozlokowali - jedni w ogóle zniknęli, zgodnie z przewidywaniami Susan, inni wtopili się w tło - a Lizzie, Susan, Ar-den i reżyser Bill Wilson (przyjechał za ekipą na motocyklu, cały w czarnej skórze) przystąpili do układania dokładnego programu na najbliższych kilka dni, od razu poczuła się lepiej. - Pół dnia - zarządził Arden - na złapanie atmosfery miejsca. - Nie zdążymy obejrzeć wykopalisk - zaprotestowała Susan. - I chwała Bogu - rzekła Gina Baum. - Nienawidzę ruin. - Zapamiętam to sobie - powiedział Arden, starszy od niej o co najmniej dwadzieścia lat, na co Bill Wilson skrzywił się nieco. Wybierając Vienne na plan filmowy swego pierwszego pokazu, Lizzie tylko częściowo wzięła pod uwagę fakt, że znajdowało się tam jedno z najbardziej niezwykłych skupisk starorzymskich